Forum Gry RPG "Fallout: Spalona Ziemia".

Witaj przybyszu w mieście gdzie wojna jeszcze nie dotarła. Pozornie...

Przed wielką wojną która urządziła USA z dupy jesień średniowiecza, było to miasto hipisów i innego polityczno-pacyfistycznego ludzkiego ścierwa. Mało bomb walnęło w te tereny wiec SF zachowało się dość dobrze. Dobra, znowu opowiem ci durną ale prawdziwą historyjkę;

Wielka wojna... Znowu pojawia ci się przed oczami obraz "grzybobrania", chowajacych się dzieci pod szkolnymi ławkami i masy piszczących i wrzeszczących cywili na ulicach, którzy jak zwykle mają zbiorowy odpierdol i sami pakują sie swoja zbiorową histerią w jeszcze większe gówno. No dobra, wracając do tematu; Żaden z "grzybków" nie wyrósł w tym czasie w San Francisco. Co ciekawe miasto przeżyło, i anarchia nie potrwała w nim zbyt długo. Banda naćpanych hipisowskich małp ogarnęła to miasto, wybrali swojego fuhrera i postanowili zbudować przyczółek cywilizacji. Gdy okazało się że waszyngton to jedna wielka kupa popiołu, a prezydent z bandą swoich politycznych przydupasów wącha kwiatki od spodu, zrobili własny rząd i uważają się za jedyną prawowitą władzę w całych Stanach Zjednoczonych. Wszystko fajnie, tylko co dalej?

Szybko zwiedziały się wszelkiej maści pustynne scierwa o nienaruszonym mieście i zaczeli robić zadymy. Mieszkańcy w końcu się wkurzyli i zbudowali wielki mur dookoła miasta. Nie, nie, nie całego do cholery bo nawet banda czarnych jak asfalt czarnuchów w roli tragarzy gruzu i cegieł i boba budowniczego w roli murarza by tego nie ogarnęła. Po prostu ogrodzili centralną część miasta. Wkrótce garnizon wojska stacjonujacy niedaleko wspomógł to miasto i hipisi zyskali nieźle wyszkolone i uzbrojone mięsko armatnie, bo sami nie chcieli maczać swoich rączek w krwi mutków i gangoli. Wiesz, to inna mentalnosć...

No dobra, mamy kawał miasta ogrodzonego murem, gdzie rzadzą hipisowskie ćpuny, wyręczaja się w "brudnej robocie" batalionem rangersów i jakieś zarysy praworządności. Co dalej? Dalej jest dzisiaj. Ostatnio zaczęli prześladować "asfalciarzy". A jakto na czarnuchów przystało wkurwili się i chwycili za spluwy. Pare rewolucji, tony trupów na ulicach a potem znana nam wszystkim demokracja w myśl zasady "cel uświęca środki". Wszystko niby wróciło do normy i tak trwa do dzisiaj. Hipisi rządzą dalej, asfalciarze zostali przetrzebieni i żyją tak pod murami miasta w swoich "gettach", a "ci źli" omijają to miasto z daleka, bo wiedzą że z rangersami nie ma zabawy.


W mieście jest pełno spelun, knajp i sklepików. Prostytucja, hazard i narkotyki są zakazane. Pilnują tego patrole rangersów z bronią maszynową jeżdżące po ulicach. Zakazane jest noszenie broni na widoku, dla anarchistów czeka miejscowe więzienie. Murzyni nie maja wstępu do otoczonej murami części miasta.

Jest tu miejscowy handlarz bronią Smith. Ma największy wybór spluw w promieniu setek kilometrów, wiec warto go odwiedzić. Potem mamy otwierany codziennie bazar gdzie mozna nabyc wszystkie artykuły pierwszej potrzeby. Czysta woda jest tu tania i łatwo dostępna. Pozatym dziesiątki knajp i spelun.

Władza to prezydent, jego przydupasy oraz szeryf z kordonem rangersów w roli niebieskich. Mają więzienie gdzie wpakują cie na kilka dni za byle przewinienie więc uważaj co robisz.

Tyle z opisu. Reszte musisz zobaczyc na własne oczy.


CECHY MIASTA:
Władza: Demokratyczna
Ilość mieszkańców: ok. 10 000
Skazenie: Brak
Poziom życia mieszkańców: Średni. wolny dostęp do czystej wody pitnej.



PS. Opis to przemówienie "postnuklearnego wujka sama" do gracza w tym świecie. Pozstarałem odwzorować mentalność tych ludzi, osobiście w zadnym wypadku nie mam nic do hipisów czy ludzi o innym kolorze skóry !!!